czwartek, 28 czerwca 2012

fretowisko

Wczoraj odwiedziliśmy z Najczarniejszym z Czarnych babcię i dziadka. Było całowanie, przytulanie, ba! nawet pazurów się młody pozbył! A we fretkowym pokoju to dopiero było szaleństwo! Nawet biedny wujek Uliś biegał, jakby mu nic nie było. Mały zebrał należne cęgi od niektórych cioć i wujków, poszarpał się z kuzynami i bratem, a po powrocie do domu odmówił wyjścia z transportera -  "O! Tu będę spał!".

Matka Fretka Lenka w dalszym ciągu niańczy żeńską stronę naszej rodziny. Ja i Tosia jesteśmy oblizywane, zaciągane w bezpieczne miejsca i ogrzewane, cobyśmy się przypadkiem nie przeziębiły. Tylko biedni chłopcy nie mogą się zbliżać, bo a nuż krzywda nam się jakaś stanie i co wtedy ona zrobi? 

Benuś na szczęście już nie tarmosi tak mocno małego. Przyzwyczaił się, że swoje musi "odcierpieć" a jak Sydney się zmęczy to pójdzie spać. 

W sobotę cała piątka stanęła na wadze i zanotowaliśmy zarówno wzrosty jak i spadki. W dół poszli Tośka z Benkiem, w górę Tajfun, Lena i Sydney.


Dzisiaj babcia Magda odebrała nasz kojec, więc szykują się ładne plenerowe zdjęcia z działki :)

środa, 20 czerwca 2012

ciężki czas...

Problemów sztuk 5. Każdy uzbrojony w zęby, pazury i liniejące futro... Cały czas tylko piski, krzyki, szczekanie i szamotanina. Na przykład Tajfun, który absolutnie nie akceptuje Sydneya i gryzie go niemiłosiernie. Albo Lena, która z okazji urojonej ciąży (tak urojonej, że odbieraliśmy w poniedziałek "poród") atakuje wszystkich, którzy zbliżą się do Tosi, która ku swojemu najwyższemu niezadowoleniu jest jej "dzieckiem".  

Gdyby nie było tak gorąco to zrobiłabym sobie kożuszek...


poniedziałek, 18 czerwca 2012

Diamentowy Sydney

Nie było możliwości, żeby się oprzeć... Powtarzaliśmy sobie, że jeśli będzie jeszcze jedna fretka (hmmm... piąta) to będzie to black self. No i tak się stało, że jest - Sydney - nasz trzeci synek :)



Maluch póki co zamieszkał w klatce z Benkiem, z czego ten jest średnio zadowolony, no bo jak to tak może być, żeby po spokojnej benkowej głowie skakał jakiś mały dzikus. Dlatego też od czasu do czasu słychać z pokoju piszczenie i szamotaninę, szybko przez nas łagodzoną.

Reszta towarzystwa oczywiście okazuje wszelkie objawy swojego niezadowolenia (Lena - FOCH!, Tajfun - zęby, Tosia - ignorancja). Mamy jednak nadzieje, że nasza piątka się dogada i wszystko będzie dobrze. 

A! I jeszcze mała zmiana na stronce - w zakładce "Obraz na żywo" można oglądać nasze dzieciaki on-line :)