Od dzisiaj mamy w domu Ezia - pierwszego gościa w naszym fretkowym hoteliku. Pierwsze wrażenia dosyć oziębłe - wszystkie okna musiały zostać otwarte przy tym mrozie, bo tak się z Tajfunem "radośnie" witali :) Coś więcej o gościu - prawdziwy arystokrata, prosto z Ferretta Passion :) Ale z Agatą żegnać się nie chciał - wolał kotłować się z Tajfunem za komodą :)
I jak spisywał się hotelowicz, grzeczny był?
OdpowiedzUsuńhotelowicz naprawdę nas zaskoczył - był bardzo grzeczny! zupełnie inny niż nasz tajfun a są w podobnym wieku. w najbliższym czasie będziemy go gościć znowu :)
OdpowiedzUsuńNio on jest "wyjątek" nad wyjątkami fretkowymi, jeszcze tak spokojnego, ale i wesołego malucha jak on nie miałam... A jak z jedzonkiem i ze stresem, wszystko było ok? Bo on jest strasznie stresogenny, przynajmniej tak zareagował na ostatnim hotelu u mnie... ;-|
OdpowiedzUsuńJakim stresem? Anathea chyba nie o tej samej fretce mówimy :) Wcinał aż mu się uszy trzęsły a rozrywkowe i rozgugane to to takie, że trudno się opędzić :)
OdpowiedzUsuńhahaha... no to kamień z serca... u mnie tak zareagował na rozstanie z Agata... ale najwyraźniej już z tego wyrósł... albo przyzwyczaił się do hotelowania... ;-p
OdpowiedzUsuń